Niedziela
Autobusem jadąc mijam dziewczynę,
smutna, markotna
aż łza mi płynie.
Ciepło ubrana, za oknem wiatr wyje
szara jak niebo - z myślami się bije.
Ludzie zerkają, nikt jednak nie widzi
rozrywa ją pustka
świat będzie szydził.
Jak teraz tak myślę
to znam ją napewno.
Wsiadłam tam przecież
z lusterkiem w ręku.
Komentarze
Prześlij komentarz